Komprachcice vs.Pyskowice 3:3
Początek meczu do złudzenia przypominał te z dwóch poprzednich starć, jakie Berland rozgrywał we własnej hali. To Opolanie stwarzali sobie więcej klarownych okazji do zdobycia goli, a te zamiast trafić na konto miejscowych, wpadały do sieci po drugiej stronie parkietu. Świetne okazje do objęcia prowadzenia mieli kolejno Markus Przywara, Domink Dora i Andrzej Sapa, jednak piłka bądź to mijała bramkę gości, bądź to udanie interweniował Łukasz Lubczyński. W 12 min na strzał zdecydował się Andrii Soviak i z pomocą rykoszetu wyprowadził swój zespół na 0:1. Gospodarze jeszcze dobrze nie otrząsnęli się po wspomnianej utracie, a przegrywali już 0:2. Piłkę na atakowanej połowie stracił Michał Zboch, ta szybko powędrowała do ustawionego przed Siergheiem Bardują Adriana Stachańskiego, który ze spokojem posłał ją do siatki. Powtarzający się koszmar ze spotkania ze Słomnikami (Berland przegrał pierwszą połowę 0:4) mógł wpędzić w załamanie nerwowe miejscowych. Nic bardziej mylnego. Berland szybko podniósł się z kolan spychając częściej prowadzące grę Remedium do głębszej defensywy. Sygnał do ataku dał Zboch w pełni rehabilitując się za swój udział przy trafieniu Stachańskiego. Michał popisał się agresywnym przechwytem przy linii bocznej, oddał piłkę Marusowi Przywarze, a ten obsługując nabiegającego Dominika Dorę umożliwił koledze posłanie piłki do pustej bramki. Na zegarze była wówczas 18 min. Berland wyraźnie poczuł krew, a że goście wyczerpali już limit przewinień to każde kolejne starcie pachniało przedłużonym rzutem karnym. Pierwszą taką szansę zbyt sygnalizowanym uderzeniem zaprzepaścił Rafał Gawin, natomiast drugą bardzo pewnie na gola zamienił najlepszy w szeregach gospodarzy Zboch. Do przerwy remis i mecz właściwie rozpoczynał się od nowa.
Po zmianie stron nastąpiło dość długie badanie się stron. Żadna z drużyn nie chciała się nazbyt odsłonić szukając swoich szans poprzez mozolne budowanie ataku pozycyjnego. Kąśliwie uderzał Soviak. Kilka razy urwać próbował się Sapa. Bez rezultatu. Wynik drgnął dopiero w 33 min kiedy to przytomne, dalekie wznowienie Burduji przejął Dora i przy biernej postawie pilnującego go weterana futsalowych parkietów - Mirosława Miozgi posłał piłkę przy bliższym słupku tuż obok interweniującego Lubczyńskiego. Strata gola podrażniła gości. Próbowali oni jak najszybciej doprowadzić do wyrównania, jednak Berland mądrze się bronił. W 37 min mogło być 4:2. W dobrej sytuacji znalazł się Przywara, oddał silny strzał, który z dużym kunsztem odbił bramkarz przyjezdnych. Gdy w chwilę po tej sytuacji goście zdecydowali się na desygnowanie do gry w polu piątego zawodnika, przed gospodarzami otworzyła się okazja do przechwytu i posłania piłki do pustej bramki. Piłkę meczową miał na swojej nodze Alexandr Grigorescu. Mołdawski zawodnik uderzył ze swojej połowy w kierunku opustoszałej "świątyni" Pyskowic, jednak uczynił to nie nazbyt precyzyjnie (38 min). Napór "zielonych" nie słabł i niestety, w 40 min przyniósł efekt. Błąd w ustawieniu wspomnianego Grigorescu spowodował, że futbolówka trafiła pod nogi Tomasza Misiaka, który z najbliższej odległości skierował ją do bramki.
hala Ośrodka Sportu i Rekreacji w Komprachcicach
Berland Komprachcice vs. Remedium Pyskowice 3:3 (2:2)
bramki:
Damian Grabowski, Tomasz Biel (Dolnośląski ZPN) oraz Marcin Podmostka (Opolski ZPN) - sędzia czasowy