×

Wyszukaj w serwisie

×

Zapisz się do Newslettera

Remis na wyjeździe

Drużyny w tym sezonie jeszcze nie wygrały, dlatego w bezpośrednim starciu chciały za wszelką cenę zapunktować i oddalić się od miejsca spadkowego. Derby nie zawiodły. Licznie zgromadzeni kibice zobaczyli przednie widowisko, w którym nie brakowało goli, emocji do ostatnich sekund, a także wzajemnych prowokacji.

- Już przed meczem było jasne, że będzie sporo walki - podkreślał piłkarz Gredaru Tomasz Jaworski. - I to znalazło potwierdzenie na boisku.

Pierwsza część nie rozgrzała fanów. Dużo było kunktatorstwa z obu stron, a zespoły skupiły się przede wszystkim na obronie i bały się zaryzykować. Obraz meczu zmienił się tuż przed przerwą, gdy bramkę na 1-0 zdobył, za sprawą Mateusza Miki, Berland. Gospodarze musieli po zmianie stron zaatakować, ale tuż na początku drugiej połowy przyjęli kolejny cios, ponieważ po indywidualnej akcji do siatki trafił Michał Zboch. Straty zmniejszył Jaworski, lecz goście błyskawicznie odpowiedzieli golem Andrzeja Sapy.

Od tego momentu inicjatywę przejął Gredar. Jego piłkarze szybko doskakiwali do przeciwników i stosowali pressing już na ich połowie. Ta metoda zdała egzamin. Brzeżanie zaczęli stwarzać okazje i najpierw strzelili kontaktowego gola, a w 37. min już cieszyli się z prowadzenia. Błędy gości wykorzystali bowiem Marcin Zajączkowski i Jaworski.

Zawodnicy Berlandu się nie poddali i rzucili wszystko na jedną szalę. Zadanie ułatwiła im czerwona kartka dla Zajączkowskiego, dzięki czemu przez niemal dwie ostatnie minuty grali w przewadze. Dwukrotnie doskonałe szanse zmarnował Sapa, ale więcej precyzji wykazał Zboch i na osiem sekund przed końcem pokonał Marcina Raczkowskiego. Wśród publiczności rozległ się jęk zawodu, a w obozie gości zapanowała radość.

- Podział punktów z przebiegu meczu wydaje się sprawiedliwym rezultatem - komentował Zboch. - W pierwszej połowie graliśmy cierpliwie i w końcu dopięliśmy swego. Drugą też rozpoczęliśmy dobrze, lecz później straciliśmy koncentrację. Wyglądało to tak, jakby niektórzy zostali jeszcze w szatni, choć trener zawsze uczula nas, że musimy być czujni, bo moment nieuwagi może skończyć się stratą bramek. Jeśli chcemy walczyć o jakiekolwiek cele, to nie możemy takich błędów popełniać.

- Przy stanie 1-3 punkt przyjęlibyśmy pewnie w ciemno, jednak teraz żałujemy, że nie ma trzech - tłumaczył Jaworski, który udanie powrócił do piłki halowej po dłuższej przerwie. - Nie grałem prawie rok. Do tej pory nie było zgody Stali Brzeg na występy moje i Pawła Boczarskiego w hali, jednak po zakończeniu sezonu na trawiastych boiskach powinniśmy być bardziej dyspozycyjni.

Gredar Brzeg - Berland Komprachcice 4-4 (0-1)

0-1 Mika - 20., 0-2 Zboch - 21., 1-2 Jaworski - 27., 1-3 Sapa - 27., 2-3 Fabiszewski - 33., 3-3 Zajączkowski - 37., 4-3 Jaworski - 37., 4-4 Zboch - 40.

Gredar: Raczkowski - Ożóg, Kędra, Zajączkowski, Fabiszewski - Grochowski, Fabijaniak, Jaworski, Boczarski. Trener Mariusz Świtoń.

Berland: Burduja - Mika, Sapa, Grugorescu, Zboch - Dora, Przywara, Gawin, Wochna. Trener Dariusz Lubczyński. Sędziowali: Tomasz Biel (Wałbrzych) i Przemysław Tkacz (Zielona Góra). Żółte

kartki: Zajączkowski, Krawców (na ławce rezerwowych) - Grigorescu, Sapa. Czerwona: Zajączkowski (39., za dwie żółte).

Widzów 450.

Podziel się na Facebooku
Patronaty

Nowa Gazeta

Nowa Trybuna Opolska

Tygodnik Ziemi Opolskiej

Wieści Gminy Komprachcice

Powiat Opolski

Urząd Marszałkowski