Zwycięstwo Berlandu Komprachcice
Obie drużyny nie są zagrożone spadkiem i nie mają też szans na awans, jednak walczyły o 5. pozycję na koniec rozgrywek, dlatego w Komprachcicach mówiono, że jest to spotkanie o podwójną stawkę. Po tym, jak nasz zespół pokonał GKS 7-4, 5. lokatę ma już w kieszeni i może żałować, że w pierwszej rundzie nie spisywał się tak dobrze jak w drugiej.
- Były mecze, które mogły ułożyć się dla nas lepiej, ale nie ma sensu do nich wracać. - zaznaczał Rafał Gawin z Berlandu. - Najważniejsze, że wyciągnęliśmy wnioski i bez problemów zapewniliśmy sobie o utrzymanie, co jeszcze kilka miesięcy temu nie było takie pewne. W zimie popracowaliśmy przede wszystkim nad defensywą i stałymi fragmentami. To procentuje.
Początek meczu był dla gospodarzy nerwowy. Mateusz Mika wybił piłkę wprost pod nogi Michała Słoniny, który z prezentu skorzystał i wyprowadził gości na prowadzenie. Berland odpowiedział i zdobył w krótkim odstępie dwa gole. Przy jednym z nich za swój wcześniejszy błąd zrehabilitował się Mika, celnie uderzając z dystansu.
- W pierwszych minutach nieco przysnęliśmy, ale koncentracja szybko wróciła i odwróciliśmy wynik na naszą korzyść - tłumaczył Gawin.
Okres między 25. a 27. min Berland rozegrał wprost koncertowo. Po trafieniach Dominika Dory, Michała Zbocha oraz Miki miał już cztery gole zapasu. Po chwili jeszcze powiększył przewagę. GKS szybko popełnił pięć przewinień, a każde kolejne skutkowało przedłużonym rzutem karnym dla miejscowych. Pierwszy z nich pewnie egzekwował Gawin i jego zespół prowadził już 6-1. Przyjezdni musieli postawić wszystko na jedną kartę i do ostatnich sekund grali z lotnym bramkarzem. Przewagę w polu potrafili wykorzystać. Dyrygowani przez najbardziej doświadczonego w swoich szeregach Słoninę w ciągu pięciu minut trzykrotnie trafiali do siatki i zmniejszyli stratę do zaledwie dwóch goli. Na więcej nie było ich stać. W 39. min Mika, zdobywając siódmą bramkę, ostatecznie przesądził o zwycięstwie Berlandu.
- Obawialiśmy się, że rywale wycofają golkipera i będziemy mieli z tym kłopot - przyznawał Gawin. - Na szczęście problemy okazały się tylko chwilowe. Dobrze zagraliśmy w obronie i wszystko skończyło się tak, jak powinno. - Ostatnio prezentujemy się całkiem przyzwoicie - dodawał Patryk Kilian. - Zdajemy sobie sprawę, że gdybyśmy tak grali w pierwszych meczach sezonu, to dziś bilibyśmy się z czołową czwórką o prymat w lidze. Spotkanie mogło się publiczności podobać. Toczyło się w żwawym tempie i było stosunkowo rzadko przerywany faulami. Gospodarze wygrali sprawiedliwie. Byli bardziej ruchliwi i sprytniejsi od przeciwników. Zwyciężyli drugi raz z rzędu, a jako że na rozkładzie pozostały im starcia z drużynami z dołu tabeli, to mają szansę przedłużyć tę serię.
- Mobilizacji nam nie brakuje - powiedział Gawin. - Co prawda o awans już nie powalczymy, ale chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, tak by do następnego sezonu przystąpić z wiarą walki o wysokie miejsce.
Berland Komprachcice - GKS Tychy 7-4 (2-1)
0-1 Słonina - 2., 1-1 Mika - 5., 2-1 Gibała - 8., 3-1 Dora - 25., 4-1 Zboch - 26., 5-1 Mika - 27., 6-1 Gawin - 31., 6-2 Słonina - 31., 6-3 Jania - 32., 6-4 Jania - 36., 7-4 Mika - 39.
Berland: Burduja - Mika, Sapa, Gibała, Zboch, Dora, Przywara, Gawin, Kilian, Małek. Trener Dariusz Lubczyński.
GKS: Borowski - Matusz, Bernat, Słonina, Wybraniec, Fabian Biernat, Filip Biernat, Kochanowski, Krzyżowski, Kołodziejczyk, Sitko, Jania. Trener Samuel Jania.
Sędziowali: Tomasz Sadowski i Sylwia Dudzińska (oboje Łódź). Widzów 100.