Mało brakowało...
Nasi piłkarze po końcowym gwizdku mocno żałowali straconej szansy, ponieważ w starciu z wiceliderem tabeli pokazali się z bardzo dobrej strony. Gola decydującego o przegranej stracili w 39. min, w niezwykle kontrowersyjnych okolicznościach. - O naszym niepowodzeniu niestety zadecydowała pomyłka sędziego - nie ukrywał Michał Zboch, piłkarz Berlandu.
- Szkoda, ponieważ tym samym praktycznie straciliśmy szansę, by doskoczyć do ligowej czołówki. Sam mecz mógł się jednak podobać. Obie drużyny zostawiły na boisku serce i zaprezentowały dobrą grę. Widowisko rzeczywiście nie układało się według żadnego utartego scenariusza. Zarówno jeden, jak i drugi zespół w nim prowadził oraz musiał odrabiać straty.
Na półmetku więcej powodów do radości mieli gracze Berlandu, ponieważ wygrywali wtedy 1-0, po trafieniu Arkadiusza Gibały w 16. min. Po przerwie zawodnicy GSF-u przejęli inicjatywę. Zepchnęli naszą drużynę do obrony, a ta tylko przez pewien czas potrafiła skutecznie odpierać ich ataki. Między 30. a 34. minutą gliwiczanie zdobyli bowiem dwie bramki, które postawiły ich w korzystnym położeniu. Autorem pierwszej był Amadeusz Pasierb, a drugiej Michał Rabiej. Nasza ekipa potrafiła natomiast skutecznie odpowiedzieć. W 37. min skonstruowała zabójczy kontratak, który skutecznie sfinalizował skutecznie Zboch. Jego gol nie wystarczył jednak do świętowania sukcesu.
GSF Gliwice - Berland Komprachcice 3-2 (0-1)
Bramki: 0-1 Gibała - 16., 1-1 Pasierb - 30., 2-1 Rabiej - 34., 2-2 Zboch - 37., 3-2 Czech - 39.
GSF: Lawacz, Bogdziewicz - Mirga, Kaczmarczyk, Pasierb, Rabiej, Czech, Węgiel, Bugajak, Wilk, Szyszko, Paul. Trener Błażej Kroczyński.
Berland: Burduja - Mika, Zboch, Gibała, Costin, Kilian, Małek, Zyla, Gawin, Sapa, Dora, Wochna, Wedler. Trener Dariusz Lubczyński.